Koszyk zakupowy
ziołolecznictwo

Historia ziół w lecznictwie, czyli prosty przepis jak tradycyjna medycyna ludowa dała zarobić koncernom farmaceutycznym miliardy dolarów.

Ziołolecznictwo towarzyszy człowiekowi tak długo, jak trwa jego obecność na tym świecie. Sposób w jaki ludzie dowiadywali się o działaniu ziół bywał czasami dość radykalny. Odbywało się to najpewniej na drodze organoleptycznej, czyli ty zjesz ten mały czarny owoc, a ja zobaczę co się z Tobą stanie. Jeśli była to np. borówka to test był pozytywny, jeśli pokrzyk wilcza jagoda… no cóż, mogło być różnie. Ewentualnie pomocne mogły być zwierzęta i obserwacja ich zachowań żywieniowych. Nie było niestety innej metody. Wszelkie samodzielne próby sprawdzania działania roślin mogły kończyć się w najgorszym przypadku śmiercią.

Co w przypadku zatrucia czy halucynacji lub cudownego wyleczenia z jakiejś dolegliwości? Człowiek nauczył się zapamiętywać rośliny i ich działanie. Na tej podstawie z biegiem lat jasne było, że w pobliskim lesie rośnie lecznicze drzewo i jego kora hamuje biegunkę. Na polanie zaraz obok są liście, które leczą skaleczenia. W rowie naprzeciwko rośnie wysoki krzak, którego nasiona rozweselają na kilka godzin. Wiedza musiała być przekazywana z pokolenia na pokolenie i dopóki człowiek nie opanował pisma, to wszelkie metody leczenia ziołami musiały być zakorzenione w tradycji.  

ziołolecznictwo
Digitalis purpurea, czyli jak w szybki sposób człowiek pierwotny mógł wybrać się na tamten świat.

 

Trudna rola tradycji w dzisiejszej medycynie

Powielanie pewnych zachowań i przekazywanie ich z pokolenia na pokolenie wpływało na rozwój ziołolecznictwa. Dzisiaj nazwalibyśmy to medycyną tradycyjną lub ludową, która jest obecnie zepchnięta do narożnika i niesłusznie negowana przez pewne środowiska. Oczywiście w dzisiejszych czasach wiele z tradycyjnych zastosowań roślin jest mocno naciągane i nie ma poparcia w badaniach naukowych. Należy podkreślać fakt, że wiele obecnie stosowanych leków ma swoje początki właśnie w medycynie ludowej. Inaczej mówiąc bardzo często bazujemy na wiedzy, którą stara babinka w odległej wiosce stosowała już setki lat temu.

Światowa Organizacja Zdrowia definiuje medycynę tradycyjną jako sumę wiedzy, umiejętności i praktyki bazującej na teoriach, przekonaniach oraz doświadczeniu różnych kultur, która jest stosowana do utrzymania zdrowia, jak również do zapobiegania, diagnozowania, poprawy lub leczenia chorób fizycznych i psychicznych.  

 

Ziołolecznictwo- tradycyjna medycyna różnych kultur

Określa się, że od 70 do 95 %populacji w krajach rozwiniętych korzysta z tradycyjnej medycyny, żeby zadbać o własne zdrowie. Jak widać jest to ogromny procent ogółu społeczeństwa, ale łatwo będzie sobie to uzmysłowić jeśli dodam, że większość suplementów zawierających ekstrakty roślinne bazuje na medycynie ludowej. Tak samo dzieje się, gdy pijemy liść melisy na uspokojenie czy stosujemy krople żołądkowe na niestrawność. O ile melisa, mięta czy rumianek są w Polsce ogólnie akceptowalne, stosowane oraz weszły do kanonu medycyny konwencjonalnej, to warto pamiętać, że stało się to dzięki długoletniej tradycji w stosowaniu ich na naszej ziemi.

Jest także wiele innych tradycyjnych medycyn w zależności od regionu z którego pochodzą. Gdy adaptuje się medycynę naturalną innych krajów, poza jej kręgiem kulturowym, to często zyskuje ona na popularności jako medycyna alternatywna. Dla przykładu można podać ajurwedę, czyli tradycyjną medycynę indyjską w Polsce. W wielu przypadkach są to obce nauki, które wywołują w innych kulturach podejrzliwość, często brak zaufania, a na drugim biegunie nawet nadmierną ekscytację lub przypisywanie jej cudownych właściwości. Polskie ziołolecznictwo obejmuje około 200 gatunków praktycznie stosowanych roślin leczniczych. W tradycyjnej medycynie chińskiej ilość stosowanych ziół i mieszanek jest dużo większa, opisuje się nawet ponad 100 tys. różnych receptur. Wszystko to sprawia, że trudno o zaufanie, kiedy nie znamy tych metod nawet w niewielkim stopniu.  

ziołolecznictwo
Zaryzykowałbyś, zaryzykowałabyś spróbowania czy kolor jest raczej mało zachęcający? Przed takim dylematem stali nasi przodkowie…

 

Ziołolecznictwo- Europejski początek

 

Ötzi- zielarz z lodu

Najstarsze namacalne dowody na stosowanie w Europie ziół leczniczych liczą sobie około 5300 lat. Pewnie znacie Ötzi- prehistorycznego człowieka odnalezionego w lodowcu w Tyrolu. To właśnie u niego, przy jego dobrze zachowanym przez lód i niską temperaturę ciele odnaleziono białoporka brzozowego (Piptoporus betulinus )- gatunek grzybów z rodziny pniarkowatych. Analiza jego ciała wykazała, że był zainfekowany włosogłówką- pasożytem jelita ślepego. Ötzi stosował grzybnię białoporka, która działa między innymi zwalczająco na pasożyty. Jak nasz człowiek z lodu dowiedział się o tej właściwości grzyba? Trudno powiedzieć, jednak spodziewać się można, że znał to działanie i nie było mu w żaden sposób obce. Prawdopodobnie stosowano go już wtedy na podobne dolegliwości.   ziołolecznictwo  

Ziołolecznictwo- Początki, a to co znamy dzisiaj

Wykorzystywanie ziół leczniczych jest także dobrze udokumentowane przez Greków, co pokazuje starożytny zbiór ksiąg Dioskoridesa „De Materia Medica” z I wieku naszej ery. Już wtedy znano działanie wielu obecnie stosowanych roślin zielarskich takich jak np. aloes, zimowit czy tojad. Uważa się, że „De Materia Medica” jest prekursorem tego, co dzisiaj nazywa się farmakopeą, czyli zbiorem i opisem leków dopuszczonych do obrotu w danym kraju.  

 

Evidence- based medicine, czyli medycyna oparta na faktach, a rośliny lecznicze

Wiele z późniejszych pozycji nie różniło się znacznie od tego, co obecne było w starożytnej Grecji. Zmiany zaczęły zachodzić dopiero wtedy, gdy zaczęto interesować się tak zwaną evidence- based medicine, czyli medycyną opartą na dowodach, którą zaczęto przeciwstawiać ludowemu podejściu do lecznictwa. Ten model wyklucza wszelkie domysły i przypuszczenia odnośnie działania leków. Jeżeli dana roślina wykazuje pewne działanie, to musi być to udowodnione na drodze badań klinicznych. Bardzo istotnym momentem w historii był rozwój chemii analitycznej, dzięki której umiejętnie izoluje się związki czynne z roślin i analizuje pod względem ich przydatności leczniczej.

Według amerykańskiej deifinicji ziołolecznictwo (herbalism, herbal medicine) jest właśnie działem medycyny konwencjonalnej, gdyż zajmuje się surowcami o udowodnionej skuteczności leczniczej w przeciwieństwie do fitoterapii (fitomedycyny) uważane za paranauki. Chociaż często te nazwy stosuje się zamiennie to warto dodać, że fitoterapia bardzo często przypisuje roślinom posiadanie duszy czy inne metafizyczne właściwości. O ile dla pasjonatów lub wyznawców medycyny alternatywnej jest to zrozumiałe lub akceptowalne, to dla farmaceuty już nie. Wiedza, którą farmaceuci nabywają podczas studiów nad roślinami leczniczymi jest oparta tylko i wyłącznie na faktach. Tym także zajmuje się na moim blogu.  

ziołolecznictwo
Z kory cisu pozyskiwano pierwotnie paklitaksel- lek przeciwnowotworowy. Kora z sześciu 100 letnich drzew pozwalała na leczenie jednej osoby, dlatego lek ten uzyskuje się obecnie metodami inżynierii genetycznej.

 

Koncerny farmaceutyczne- misja czy interes ? A może jedno i drugie?

Tę wiedzę wykorzystywały firmy, które wyizolowały oraz przebadały główne związki chemiczne odpowiedzialne za aktywność farmakologiczną roślin leczniczych. WHO wymieniła 252 leki uważane jako podstawowe i niezbędne dla współczesnej farmakoterapii, z czego 11 % ma pochodzenie roślinne. Faktem jest też, że 80 % ze 122 substancji o roślinnym pochodzeniu wziętych pod uwagę przez panów Fabricant i Farnsworth w 2001 roku posiada działanie pierwotnie wykorzystywane w medycynie ludowej.

Pomijając już słynną Aspirynę i kwas salicylowy, to takim flagowym przykładem leku zakorzenionym w medycynie ludowej jest morfina wprowadzona na rynek przez koncern Merck w 1826 roku. Innymi przykładami jest przeciwnowotworowy paklitaksel z cisu krótkolistnego, czy przeciwmalaryczna artemizynina z bylicy rocznej, za którą zresztą chińska naukowiec Tu Youyou otrzymała w 2015 roku nagrodę Nobla, ratując miliony istnień przed skutkami malarii. Takich osiągnięć będzie jeszcze cała masa, gdyż człowiek nie poznał jeszcze działania wielu roślin. Z tego też powodu ziołolecznictwo musi być istotnym fundamentem medycyny, gdyż jest źródłem do poszukiwań nowych pochodnych leków.

 

Czy warto jednak winić koncerny farmaceutyczne, że zarabiają na lekach o roślinnym pierwowzorze? Moim zdaniem nie, jednak jestem ciekaw Twojej opinii na ten temat 🙂

Jeżeli masz ochotę poczytać o niestosowanych dzisiaj postaciach leków aptecznych to przejdź TUTAJ.

Daj znać w komentarzu jak Ty widzisz ziołolecznictwo w obecnym świecie i czy warto stosować rośliny lecznicze w codziennym życiu.

 

Bibliografia

 

2 comments

  1. Karina Schonknecht

    Dziemn dobry
    jeśli chodzi o fitoterapię i ziołolecznictwo to jest zupełnie odwrotnie – fitoterapia jest gałęzią farmakoterapii i opiera się o EBM, a ziołolecznictwo czerpie z tradycji ludowych. Świadczą o tym chcoiażby nazwy towarzystw naukowych, jak: (Polskie Towarzystwo Fitoterapii – zrzeszające lekarzy i farmaceutów https://ptfit.org/ czy Sekcja Fitoterapii Polskiego Towarzystwa Lekarskiego.

    1. Dziękuję za komentarz. Celowo podkreśliłem, że chodzi o amerykańską definicję. U nas obu terminów używa się bardzo często zamiennie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *